Autor: Pedagogika Specjalna - portal dla nauczycieli
Opublikowano: 24 sierpnia 2020 roku.
Spojrzeniem możemy wyrazić radość ze spotkania, troskę o kogoś, zainteresowanie, współczucie. Z kolei rozmawiając z kimś, kto ucieka wzrokiem, czujemy się bagatelizowani i w zasadzie nie mamy pewności czy druga osoba w ogóle nas słucha. Niewerbalna sfera komunikacji pełni ogromną rolę w naszych kontaktach z ludźmi, a patrzenie sobie w oczy jest jej kluczową częścią.
Nieprawidłowości w wykorzystaniu kontaktu wzrokowego są jedną z diagnostycznych cech autyzmu (ICD-10, DSM-5). Nie muszą występować u każdej osoby z autyzmem, ale są jedną z najczęstszych i najłatwiej zauważalnych cech tego zaburzenia. Trudności z kontaktem wzrokowym obserwujemy u osób znajdujących się w różnych przedziałach spektrum autyzmu.
Osoby niskofunkcjonujące są często tak zaabsorbowane czynnościami stereotypowymi, że spojrzenia, które kierują na innych ludzi są krótkotrwałe i bardzo sporadyczne. Zdarza się także, że wydają się patrzeć poprzez człowieka, a nie na niego, co sprawia wrażenie, jakby były wiecznie zamyślone. Z kolei osoby wysokofunkcjonujące, które podczas licznych terapii dowiedziały się, że „trzeba patrzeć w oczy”, często miewają nienaturalnie intensywne spojrzenie albo „oszukują” patrząc interlokutorowi w punkt na czole pomiędzy jego oczami (jest to zresztą całkiem dobra technika pozwalająca obu stronom poczuć się w miarę komfortowo). Przed rozpoczęciem terapii z dzieckiem, sama zawsze przypominam sobie, dlaczego kontakt wzrokowy jest tak trudnym doświadczeniem i źródłem stresu dla osób z autyzmem.
Luke Jackson w swojej autobiograficznej książce tak opisuje autystyczny sposób postrzegania: „ludzi trudno zrozumieć, bo ich słowa są tajemnicze, ale kiedy dodatkowo porusza im się twarz, brwi podnoszą się i opadają, a oczy najpierw rozszerzają a potem zwężają, nie mogę przy jednym podejściu tego wszystkiego opanować”.
Być może dlatego Temple Grandin, która została wspaniałym naukowcem i „tłumaczem” autystycznego myślenia, pierwsze kontakty zawodowe nawiązywała przez telefon. Dzięki temu było jej łatwiej skoncentrować się na samym przekazie treści.
Z pewnością każdy przypomina sobie stresujące momenty, kiedy nie mógł patrzeć drugiej osobie w oczy – może podczas trudnej rozmowy z szefem, kłótni z przyjacielem albo ważnej randki. Wyobrażam sobie, że u osób z autyzmem codzienne sytuacje społeczne mogą wywoływać podobne albo dużo większe trudności.
Pracując z dziećmi z autyzmem staram się przede wszystkim obniżać ich poziom stresu. Mam wrażenie, że bezpośrednie naleganie na nawiązanie kontaktu wzrokowego niepotrzebnie podnosi poziom napięcia emocjonalnego. Dlatego unikam mówienia „popatrz na mnie”, a zamiast tego staram się stworzyć takie interakcje, aby kontakt z drugim człowiekiem, także wzrokowy, był dla dziecka doświadczeniem komfortowym i przyjemnym. Zauważyłam, że jeżeli mój wyraz twarzy jest przyjazny i często się uśmiecham, to dzieci chętniej nawiązują ze mną kontakt, a ich mimika z czasem staje się naturalniejsza.
Dbam także o to, żeby swoją pozycją ciała ułatwiać dziecku nawiązanie kontaktu wzrokowego. Jeżeli witam się z małym dzieckiem, to kucam, aby moja twarz znalazła się na wysokości jego twarzy. Jeżeli podaję mu przedmiot, to wyciągam dłoń przed swoją twarz, tak abyśmy przy okazji mogli na siebie popatrzeć. Podczas zabaw czy zajęć siadam naprzeciw dziecka albo lekko na ukos (dla niektórych osób pozycja en face jest zbyt opresyjna).
Wiele dzieci ma większą łatwość w nawiązaniu kontaktu wzrokowego poprzez lustro, więc wykorzystuję zabawy przed lustrem jako etap pośredni w budowaniu kontaktu.
W sytuacjach kiedy dziecko prosi mnie o coś, czekam aż popatrzy na mnie – tak, aby spojrzenie stało się sygnałem komunikacyjnym. Następnie nazywam tę sytuację dziecku: „Popatrzyłaś, teraz rozumiem – chcesz, żebym podała Ci klocki”.
Budowanie kontaktu wzrokowego może być także celem zabaw, podczas których dziecko niezauważalnie dla siebie nabywa tę trudną umiejętność:
- Zabawy typu „a-kuku”, gdzie ściągamy chustkę z twarzy swojej i dziecka.
- Zabawy, w których kontakt wzrokowy jest sygnałem do działania (np. kiedy dziecko na mnie patrzy, idę powoli w jego kierunku, a gdy przestaje patrzeć – zatrzymuję się), a punktem kulminacyjnym jest aktywność atrakcyjna dla dziecka (np. łaskotki albo podniesienie do góry).
- „Telewizor” (tekturowa ramka, którą trzymam przed swoją twarzą) – dziecko może „włączyć” telewizor z dowolnym programem (albo mamy szczęście być pogodynką, albo trzeba odgrywać rolę żyrafy w programie przyrodniczym). Oczywiście zachęcamy dziecko do zamiany, żeby też mogło „wystąpić” w telewizji.
Podczas zabaw czy w sytuacjach życia codziennego pamiętam, aby wzmacniać kontakt wzrokowy pozytywnymi komunikatami. Ale tak naprawdę ważniejsze jest to, żeby po prostu docenić wyzwanie, które podejmuje dziecko. Wystarczy przecież powiedzieć: „Dziękuję, że na mnie popatrzyłeś, to bardzo miłe!”
Literatura:
American Psychiatric Association – „Kryteria diagnostyczne zaburzeń psychicznych, DSM-5”, Edra Urban & Partner, 2018
T. Grandin – „Myślenie obrazami”, Fraszka Edukacyjna, 2006
L. Jackson – „Świry, dziwadła i zespół Aspergera”, Fraszka Edukacyjna, 2007
R.K. Kaufman – „Autyzm – przełom w podejściu”, Vivante, 2016
Światowa Organizacja Zdrowia – „Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych, ICD-10”, CSIOZ, 2012
Autor: Dobromiła Smolak – pedagog specjalny, terapeuta pracujący z dziećmi ze spektrum autyzmu