Zabawy naprzemienne w rozwoju dziecka z autyzmem

Autor: Pedagogika Specjalna - portal dla nauczycieli
Opublikowano: 27 września 2020 roku.

„Robertito kucnął na podłodze, po czym zaczął obserwować ojca kątem oka. Roby uniósł rękę. W odpowiedzi na ten gest chłopiec odwrócił się twarzą prosto do niego. Piłka poszybowała w powietrzu. Słaba próba Robertita, żeby ją złapać, zakończyła się nieoczekiwanym sukcesem i piłka wpadła dosłownie w jego ręce. Roby pochwalił i uściskał syna. Dziecko niezdarnie odrzuciło piłkę”.

Kiedy spędzam czas z dziećmi typowo rozwijającymi się, często obserwuję, z jak wielką łatwością wchodzą one w różnego rodzaju naprzemienność w zabawie. Tymczasem dla dziecka z diagnozą autyzmu, jak Robertito opisany przez B.N. Kaufmana w książce „Uwierzyć w cud”, zabawy naprzemienne stanowią często efekt wielu miesięcy terapii. Jestem jednak przekonana, że ten trud warto podjąć. Naprzemienność jest wszakże nieodłączną składową relacji międzyludzkich, czego doskonałym przykładem jest rozmowa.

Pracując z dziećmi, szczególnie małymi, wykorzystuję zabawę jako naturalne narzędzie do pracy nad osiowymi objawami autyzmu. Podczas zabawy buduję interakcję z dzieckiem, pomagam mu wychodzić poza schematy, daję przestrzeń na rozwijanie komunikacji, zarówno werbalnej, jak niewerbalnej.

Dzięki zabawom, w których robię coś na zmianę z dzieckiem, mogę pracować nad szeregiem kluczowych umiejętności:

  • budowaniem wspólnego pola uwagi,
  • tworzeniem partnerstwa w zabawie,
  • uważności na drugą osobę,
  • czekaniem na swoją kolej,
  • budowaniem dialogu w komunikacji.

Wprowadzając zabawy naprzemienne wykorzystuję te zabawki, po które dziecko chętnie sięga, bo wiem, że dzięki temu będzie bardziej zmotywowane do wejścia ze mną w interakcję. Jeżeli jest to piłka albo autko, to zadanie wydaje się całkiem proste. Kiedy mam poczucie, że dziecko jest gotowe na kontakt ze mną (na przykład spojrzało na mnie), toczę do niego piłkę i czekam na jego ruch w moją stronę. Zazwyczaj pierwsze próby są dość nieporadne, ale nawet wtedy nazywam czynności swoje i dziecka, aby zmotywować je do dalszej aktywności: „turlam do Ciebie piłkę”, „teraz Ty turlasz do mnie”. Jeżeli mamy już opanowany jakiś typ zabawy, na przykład toczenie piłki do siebie nawzajem, wprowadzam małą zmianę – proponuję rzucanie albo zmieniam piłkę. Jest to dobra okazja do rozwijania elastyczności w schematach. Analogicznie można bawić się nie tylko autkami, ale także innymi pojazdami, które są atrakcyjne dla dziecka – na przykład samolotem z papieru, czy łódką z łupinki orzecha, którą popychamy do siebie w misce z wodą.

Wiele dzieci chętnie nawiązuje interakcję podczas aktywności opartych na kontakcie fizycznym. W ich przypadku często inspiruję się pomysłami zaczerpniętymi z metody W. Sherborne, takimi jak „wiosłowanie”, gdy dwie osoby trzymają się za ręce i przechodzą na zmianę z leżenia do pozycji siedzącej. Wszelkie zabawy z mocowaniem, na przykład przeciąganie liny, także są znakomitą okazją do odczucia, że „raz ja ciągnę, a raz ty”.

Bardzo wdzięcznym polem do pracy jest wspólne wokalizowanie. Jest ono niezwykle cenne dla dzieci, które nie mówią albo dopiero zaczynają mówić. Wokalizowanie na zmianę z dzieckiem może stać się prototypem rozmowy, szczególnie jeżeli uda nam się wprowadzić modyfikacje dotyczące tonu głosu, czy wysokości dźwięków. Czasami wykorzystuję zabawkowy mikrofon – dodatkowo przyciąga uwagę, a poza tym jest klarownym sygnałem zapowiadającym czyja jest kolej na śpiewanie.

Na podobnej zasadzie wystukuję rytm uderzając dłońmi lub grając na bębenku – dziecko wystukuje swoją frazę, a ja ją powtarzam albo delikatnie modyfikuję.

W przypadku dzieci wyżej funkcjonujących, wprowadzam proste gry z zasadami, takie jak domino, bierki lub gry planszowe.

Dla wielu dzieci ekscytujące są także zagadki. Z powodu deficytu w zakresie teorii umysłu dzieci z autyzmem zdecydowanie lepiej radzą sobie z rozwiązywaniem zagadek niż ich wymyślaniem. Idea zadawania komuś zagadki wymaga wyobrażenia sobie, że druga osoba nie wie czegoś, co ja wiem. Wielokrotnie przekonałam się jednak, że warto zachęcać dziecko, aby zadawało zagadki na zmianę z dorosłym. Zawsze zwracam uwagę na to, aby dziecko czuło się wystarczająco kompetentne – jeżeli jego pasją jest rysowanie, to urządzam konkurs „Zgadnij, co narysowałam”, jeżeli lubi zwierzęta, to bawimy się w „Co to za zwierzę, które..?”

W zasadzie do większości aktywności proponowanych dziecku można wprowadzić naprzemienność. Jeżeli dziecko lubi rzucać kulkami z rzepami do tarczy, to wprowadzam zasadę „raz ja, raz Ty”. Jeżeli budujemy wieżę, to możemy dokładać klocki na zmianę. Jeżeli dziecko potrafi dmuchać na przedmiot, możemy usiąść po dwóch stronach stolika i dmuchać do siebie piłeczkę ping-pongową (dodatkową motywacją może być „strzelanie gola”, kiedy piłeczka spada po stronie przeciwnika).

Niezależnie od wielości pomysłów, mam nieodparte wrażenie, że ekspresja i radość z zabawy są najlepszym gwarantem wartościowej interakcji między mną, a dzieckiem.

Literatura:
  • S.I. Greenspan, S. Wieder – „Dotrzeć do dziecka z autyzmem”, Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2014
  • B.N. Kaufman – „Uwierzyć w cud”, Fundacja SYNAPSIS (s.188)
  • J. Kielin – „Profil osiągnięć ucznia”, Gdańskie Wyd. Psychologiczne, 2002
  • J. Moor – „Śmiech, zabawa i nauka z dziećmi o profilu autystycznym”, Wyd. Cyklady, 2006
  • W. Sherborne – „Ruch rozwijający dla dzieci”, Wyd. Naukowe PWN, 2005

Autor: Dobromiła Smolak – pedagog specjalny, terapeuta pracujący z dziećmi ze spektrum autyzmu

Bookmark the permalink.

Zbliżające się szkolenia online w naszej akredytowanej placówce doskonalenia nauczycieli:

Dodaj komentarz