Dwojako można patrzeć na tą sytuację. Z jednej strony można odnieść wrażenie, że dzieci w dzisiejszych czasach są „niedoprzytulane” (np. gdy stosujemy kartę z różnymi powitaniami do wyboru, którego dziecko dokonuje podczas wchodzenia do sali – dzieci najczęściej wybierają przytulenie). W edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej wychowawczyni jest dla dziecka bardzo ważną osobą, do której dziecko odczuwa, chyba naturalną, potrzebę przytulenia się. Z drugiej strony można powiedzieć, że powinniśmy być profesjonalistami i nie wchodzić z uczniami w tak bliski kontakt jakim jest przytulenie. Tutaj wchodzi zwłaszcza kwestia tego, iż jest to szkoła specjalna, a do tego internat. Zatem te dzieci, które, jak wynika z mojego doświadczenia, są bardzo emocjonalne – potrzebują po prostu takiego kontaktu, którego w danej chwili nie mogą doświadczyć od rodziców, więc na pierwszym froncie jest właśnie Pani. Myślę, że w zasadzie nie ma w tym nic złego. Pozdrawiam.